Gminny Konkurs Literacki „Mamo, Tato nie pij…”

 w Prace literackie uczniów

Praca Sylwii Głowali – uczennicy gimnazjum w Publicznym Zespole Szkół im. Bronisława Markiewicza w Rudzie Talubskiej

26.10.2009 r.

Drogi Pamiętniczku

Nie pisałam już dłuższy czas, bo miałam wiele obowiązków, ale dziś chcę opowiedzieć Ci pewną historię z mojego życia.

Był późny wieczór, próbowałam zasnąć, ale z kuchni słychać było krzyki, co jakiś czas rozbijające się szkło i ten przeraźliwy płacz mamy. To tata znów wrócił pijany. Pił całymi dniami, wracał na noc i wyżywał się na nas. Zawsze, gdy przychodził w takim stanie, próbowałam z nim rozmawiać, bo on nigdy nie był trzeźwy, żebym mogła z nim spokojnie porozmawiać. Prosiłam, by nie krzyczał na nas, ale on wtedy denerwował się bardziej. Często bił mamę, a gdy jej broniłam, też dostawałam. Bił nas za byle co. Że obiad mu nie smakuje, że jest nie posprzątane, a nawet za to, że nie ma piwa w lodówce. Bardzo się go bałyśmy. Rano, gdy taty nie było, mama chodziła do pracy, ja do szkoły, ale każde popołudnie spędzałyśmy razem. Zapominałyśmy o tym „piekle”, które spotykało nas co dzień. Jednak cały czas dręczyły mnie myśli, że kiedyś tata zrobi nam krzywdę.

Za kilka miesięcy miałam mieć I Komunię Świętą. Bałam się, że tata tego dnia też będzie pijany, bo taki był nawet w te najważniejsze święta. Pamiętam Wigilię, gdy siedzieliśmy we trójkę przy stole, a między wigilijnymi potrawami stała butelka z wódką. Nadal mam ten okropny obraz przed oczami.

Tego wieczoru także nie zapomnę. Strasznie wtedy płakałam, miałam już dość tego codziennego stanu taty. Chciałam choć raz zasnąć w ciszy. Jednak po kilku minutach nastała cisza. Tata już nie krzyczał, mama nie płakała. Myślałam, że może rozmawiają, ale nie. Wyszłam z łóżka i wbiegłam do kuchni. Na podłodze leżała cała we krwi mama, tata stał nad nią z nożem w ręku. Gdy mnie zobaczył, rzucił nóż na stół i wybiegł z domu, a ja bez chwili zastanowienia zadzwoniłam po pogotowie ratunkowe. Za parę minut lekarze byli już przy mamie. Robili co mogli, ale mama zmarła w drodze do szpitala.

Od tamtej pory nie widziałam już taty. Zostałam sama, w Domu Dziecka, w Olsztynie. Mam tu dużo znajomych, ale oni nigdy nie zastąpią mi mamy.

Dziś mija dwa lata gdy jej nie ma, a ja wciąż mam jej twarz przed oczami. Jej brązowe włosy, zielone oczy i jej zapach. Była taka piękna. Nigdy jej nie zapomnę. Wierzę, że jest cały czas ze mną.

Zostaw komentarz