Gminny Konkurs Literacki „Mamo, Tato nie pij…”
Praca Aleksandry Niuk – uczennicy gimnazjum w Publicznym Zespole Szkół w Michałówce
Puznów, 12 grudnia 2009 r.
Drogi Pamiętniku!
Znowu mi to zrobił… A przecież obiecał, że to się nigdy nie powtórzy! Tym razem mu tego nie wybaczę. Nie chodzi o sam fakt, że wrócił do nałogu, ale o to, że od czternastu lat nieprzerwanie rujnuje mi życie. Dlaczego ja? Dlaczego akurat teraz? Właśnie zaczęłam dogadywać się z koleżankami z klasy, a on wszystko zniszczył. Nienawidzę go.
Pamiętasz jak pisałam Ci o ,,nowej’’? Otóż Ania zaprosiła mnie na swoje urodziny! Byłam przeszczęśliwa! Po raz pierwszy ktoś zaprosił mnie do siebie! Wydawało mi się, że nic nie zdoła mi zepsuć tego popołudnia. Myliłam się. Kiedy miałam iść po prezent dla Ani do domu wrócił kompletnie pijany ojciec. Nie chciałam iść na urodziny, nie chciałam zostawiać mamy samej, ale ona zapewniała mnie, że da sobie radę. Wahałam się. Dałam się jednak namówić. Kiedy przyszłam do Ani wszyscy goście już byli. Zabawa była wyśmienita, a dziewczyny takie miłe. Co jakiś czas wysyłałam mamie wiadomości z zapytaniem, czy wszystko w porządku. Około godziny dwudziestej drugiej ktoś zadzwonił do drzwi. To był mój tata. Wyglądał okropnie, cały brudny, poczochrany, w dodatku strasznie śmierdział alkoholem. Zrobił mi awanturę i kazał wracać do domu. Tata Ani powiedział, że odwiezie mnie za pół godziny. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Oczywiście dziewczyny mnie wyśmiały. Z płaczem wybiegłam z domu. Przez łzy nie widziałam, gdzie idę, wpadałam na przechodniów. Myślałam o tym, jak niesprawiedliwi są ludzie. Nawet nie mają pojęcia, jak to jest mieć ojca alkoholika. Wchodząc do domu obawiałam się dalszego rozwoju zdarzeń. Na szczęście taty nie było, za to zostawił po sobie niemały bałagan. Gdy weszłam do kuchni wręcz zamarłam. Mama leżała na podłodze nieprzytomna i pokrwawiona. Zadzwoniłam po pogotowie. Na szczęście pomoc nadjechała szybko i zabrała ją. Ja szybko spakowałam nasze rzeczy, wzięłam oszczędności i pobiegłam do szpitala. Gdy weszłam na salę mama była przytomna. Przeprosiła mnie za ojca. Mówiła, że próbowała go zatrzymać w domu. Wtedy ją uderzył, najpierw lekko, potem coraz mocniej, aż do utraty przytomności. Obie płakałyśmy. Zgodnie stwierdziłyśmy, że dopóki nie znajdziemy mieszkania, zamieszkamy u cioci Asi. Pewnie będzie nas szukał. Ach, ja myślałam, że on zrozumiał jaką krzywdę nam wyrządził, jaką krzywdę sam sobie robi. Miałam nadzieję, że wszystko się ułoży, że ten koszmar się w końcu skończy. Nigdy mu tego nie wybaczę! Nie daruję mu tych wszystkich lat znęcania się nad nami! Jak on w ogóle mógł podnieść rękę na własną żonę i córkę?! Przyrzekam sobie, że nikt nas nie uderzy już nigdy! Nie pozwolę na to! A alkoholu chyba nigdy nie spróbuję! Co ta używka robi z człowiekiem?! Zabija wszystkie uczucia? Skłania do czynienia zła? Tato! Gdybyś tak nie pił! Moje życie wyglądałoby inaczej. Może byłoby to zwykłe, szare życie? O niczym innym nie marzę…